środa, 22 sierpnia 2012

Harry

Jesteś w Londynie już miesiąc. Przekonałaś się jakie deszczowe jest to miasto. Dziś jednak zaświeciło słoneczko, więc wrzuciłaś na siebie szorty i zwiewną bluzeczkę. Trampki torba, wyprostowane włosy i byłaś gotowa do wyjścia. Wyszłaś na miasto. Postanowiłaś iść do Starbucka po kawę. Pech. Przed tobą stało pięciu gamoni, jak to zawsze musiałaś na takich przemądrzałych trafić. Jeden z nich jadł duuuuuużą porcję lodów.
-Zayn, jaka chcesz kawę?!-wydarł się na całą kafejkę chłopak w koszulce w paski.
-Zamknij się Lou!- powiedział blondyn jedzący lody. O Boże, ale żenada.
- Nie chcemy żeby zleciały się F A N K I.- powiedział cicho ale wymownie ten cały Lou, przedłużając wyraz "fanki". Zaczęłaś się niepohamowanie śmiać. Cała piątka odwróciła się jak na znak, a ty oczywiście już płakałaś ze śmiechu.
-Emm.. Z czego się śmiejesz?- zapytał Lou. Nie mogłaś wykrztusić słowa.
-Hmm.. Pomyślmy.- powiedziałaś chichocząc.- Macie tyle fanek że nie można się ruszyć o krok. Wszystkie was otoczyły.- powiedziałaś dosyć głośno i znowu zaczęłaś się śmiać. Wszyscy popatrzyli po sobie spanikowani. Właśnie dostali kawę.
-Miło było Cię poznać, ale...- zaczął ten w lokach lecz nie dane było mu skończyć. Usłyszeliście bardzo głośny pisk dziewczyn. Chłopcy pochwycili swoje kawy i szybko udali się w stronę wyjścia. Ten w lokach cię potracił i oczywiście oblał cię kawą.
-Loczek! Nie ujdzie Ci to na sucho!- krzyknęłaś w stronę twórcy plamy na twojej bluzce.
-Jestem Harry.- zdążył odkrzyknąć, bo ta cała piątka uciekła przed zgrają rozwrzeszczanych fanek. kupiłaś kawę i zmierzałaś w stronę parku do twojego ulubionego miejsca. Usiadłaś na ławce i zasłuchałaś się w swoich ulubionych piosenkach cichutko nucąc. Po jakiejś godzinie poczułaś, że ktoś się do ciebie dosiadł. Otworzyłaś oczy.
-Cześć- usłyszałaś od Loczka.
-Ooo... Cześć Harry.- odparłaś.- Uciekliście od fanek?
-Jasne. Czemu mielibyśmy nie uciec?- zapytał.
-No nie wiem. Często zdarza wam się takie uciekanie?
-Ciekawska jesteś.- uśmiechnął się. Nie. On wyszczerzył zęby. Miał taki cuddowny uśmiech.
-Dobra jestem ciekawska. Dlaczego goniło was stado rozwrzeszczanych idiotek?
-Ej! Nie obrażaj naszych fanek! One są najwspanialsze na świecie.- Strzelił udawanego focha.
-Ok, ok.- już miałaś włożyć słuchawki do uszu, kiedy Harry wyrwał ci je z rąk.
-Ja masz na imię, bo tak gadamy a nie wiem nawet jak sie nazywasz.
-Ciekawski jesteś.- puściłaś mu oczko.- I zostaw moje słuchawki w spokoju.
-Ok. Jestem ciekawy.- jego zielone oczy świdrowały cię.
-Jestem [T.I.]- od tej pory zaczęliście gadać jak cywilizowani ludzie. Siedzieliście na tej ławeczce i opowiadaliście sobie historie swojego życia. Harry wytłumaczył ci wszystko z One direction, a ty opowiedziałaś mu o swoim dziwnym życiu. Zaczynało się robić zimno. Słońce zakryły ciemne chmury. Hazza dał ci swoją bluzę. Pogoda nie pozwoliła wam jeszcze trochę posiedzieć bo z nieba zaczął padac gęsty deszcz
-Mówiłam, że nie ujdzie Ci to na sucho.- zaśmiałaś się.
-Ciii.. Biegniemy.-chwycił cię za rękę i pognaliście w stronę jakiegoś schronienia. Przy pewnym domu było zadaszenie. Mały ganek pod którym ukryliście się cali mokrzy chronił was przed kolejnymi kroplami. Harry wyglądał jak dziecko Tarzana, a ty wcale nie lepiej. Twoje włosy pokręciły się okropnie.
-Ślicznie wyglądasz.- powiedział Hazza.
-Ty tez Tarzanku.- uśmiechnęłaś się. Nie wiesz w której chwili i jakim cudem, ale znalazłaś się w ramionach Harry'ego. Patrzyłaś na jego jadowicie zielone oczy. Jego usta w jednej sekundzie pojawiły się na twoich, a w drugiej Harry wpijał się w twoje wargi.
-Zostaniesz dziewczyną Tarzana?- zapytał odrywając się od ciebie na chwilę, a ty pokiwałas głowa i Hazza znowu cię pocałował.




3 komentarze: