czwartek, 30 sierpnia 2012

Hazza


 Piosenka ;)



Byłaś z Harrym 2 lata. Nagle wszystko się rozpadło. Jednego głupiego wieczora zepsułaś wszystko. Łzy poleciały po twoich policzkach. Znowu wróciłaś do sceny sprzed pół roku. Byłaś z Harrym w górach. Choć było zagrożenie lawinowe nie robiliście sobie nic z tego. Zaczęliście zjeżdżać na deskach. Szczęśliwie dotarliście do podnóży gór. Harry cały czas mówił, że miał rację z tym, że nie będzie tej lawiny, a ty mu wierzyłaś. Wieczorem w wiadomościach pokazali, że zginęło 15 ludzi którzy poszli w ślady dwójki nastolatków i zaczęli zjeżdżać ze stoku. Mieli pecha. Śnieg się osunął. Rozpętałaś piekło. Wrzeszczałaś jak opętana, ale wszystko się uspokoiło. Z Harrym dalej się dogadywałaś dobrze jednak coś pękło między wami. Nie było tak jak wcześniej. Następnego dnia byłaś na dyskotece. Upiłaś się i całowałaś z jakimś chłopakiem. Dowiedziałaś się tego z opowieści, bo sama nie wiedziałaś co zrobiłaś. Kiedy wróciłaś do domu na stole była koperta zaadresowana do ciebie. Otworzyłaś:
"[T.i.]
Nie wiem dlaczego mi to zrobiłaś. Przecież kocham cię nad życie.
Przepraszam za ten wypad na stok, wiem że to przeze mnie nie zyja tamci ludzie i ty juz nie czujesz się szczęśliwa przy moim boku. Robię to dla ciebie. Uwierz tak będzie lepiej.
Pamiętaj, kocham cię.
 Harry xoxo"
Pobiegłaś do łazienki. Wyważyłaś drzwi i tak jak się spodziewałaś zobaczyłaś Harry'ego w wannie pełnej krwi. Obok był nóż. Pamiętałaś dokładnie jego słowa:"Jeśli miałbym kiedyś popełnić samobójstwo to tylko przez podcięcie sobie żył." Bez wahania zadzwoniłaś po pogotowie. Zawieźli go do szpitala. Był osłabiony, ale żył. Otworzył oczy. 'Nie powinnaś mnie ratować.' Wybiegłaś z sali, bo nie mogłaś na niego patrzeć. Było ci niedobrze. Zwymiotowałaś. Napisałaś krótką karteczkę. "Harry kocham cię i zawsze będę kochać, ale lepiej Ci będzie beze mnie. Wylatuje do Polski. Nie szukaj mnie. Kocham..." Dałaś liścik Niallowi. Wyleciałaś. Okazało się, że jesteś w ciąży. Teraz byłaś w 8 miesiącu, a Harry jest ojcem.
*tydzień później*
Usiadłaś na ławce w parku w twoim mieście i czytałaś książkę. Tandetne romansidło. Zaczytałaś się. Ktoś usiadł obok ciebie. Nie zwróciłaś na to uwagi. Odwróciłaś wzrok dopiero kiedy usłyszałaś łkanie. Obok ciebie siedział Harry Styles.
'To moje dziecko?' zapytał. 'Tak. Twoje.' odpowiedziałaś, a łzy napłynęły ci do oczu.
Cisza.
 'Kocham cię, wiesz?' Powiedział nagle. Łzy pociekły ci po policzkach. 'Harry, to moja wina... Nie powinnam była. Wtedy w klubie i w górach.. Przepraszam' A on jakby nie słuchał tylko odsłonił rękę gdzie były rany po przecięciach. Układały się w napis 'I LOVE [T.i] MORE THAN MY LIFE'. Zaczęłaś płakać, a on cię przytulił. Razem płakaliście. 'Kocham cię Harry.' Powiedziałaś. 'Ja ciebie też' Odpowiedział.
Teraz jesteście małżeństwem i macie rocznego synka Toma i kolejne dziecko w drodze.


______
Dla mnie beznadziejny, ale oceńcie same. Postanowiłam, że dodam te imaginy, które mam już napisane (A że mam tylko o Niallu nie pogniewacie się? :))

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Niall. Smutny.

Kurcze, no nie mam czasu przepisać imaginów tych co napisałam w zeszycie min. z Liamem. mam nadzieję, że się nie pogniewacie jeśli dziś dodam imagin, który najbardziej ze wszystkich moich mi się podoba. Komentujcie czy Wam się podoba ;)


Bez melodii ten imagin nie ma sensu, więc KLIKNIJ.

Mieszkasz z chłopakami z One direction. Twoim chłopakiem jest Niall Horan. Właśnie przekomarzacie się kto zje ostatnią czekoladkę. Dzwoni twój telefon. To Twoja mama. Tęsknisz za rodziną w Polsce i cieszysz się że dzwoni. Przez słuchawkę słyszysz że płacze. Pytasz co się stało. Kiedy słyszysz odpowiedź osuwasz się na ziemię i zaczynasz płakać. Komórka wypada ci z rąk. Drżysz na całym ciele, a łzy lecą ci strumieniami z oczu. Podbiega do ciebie Niall i reszta zespołu pytając co się stało, ale ty nie możesz wykrztusić ani słowa. Wtulasz się mocno w Nialla, który próbuje cię pocieszać nie wiedząc co się stało. Opanowujesz drganie warg i przez łzy mówisz. 'Moja babcia umarła.' Po tych słowach znowu zaczynasz drżeć. Niall przytula cię wciąż siedzącą na podłodze. Drżysz i nie przestajesz płakać. Siedzisz i wspominasz jak ona bawiła się z tobą kiedy miałaś 4 latka, kiedy kupiła ci wielkiego lizaka za to że pomagałaś jej sprzątać., kiedy za każdym razem kiedy cię widziała mówiła że jest dumna ze swojej wnuczki. I zobaczyłaś ten obraz. Miłej, starszej pani siedzącej w wiklinowym fotelu w swoim zawsze zielonym ogrodzie. Uśmiechnięta od ucha do ucha czekająca na swoje wnuczęta każdego dnia. I jej słowa: 'Pamiętaj, że jeśli kiedyś mnie zabraknie zawsze będę przy tobie, juz nie ciałem, ale duchem i zawsze będę ci pomagać w trudnych sprawach, ale musisz mi coś przyrzec. Nie zapomnij o mnie.'. Zawsze wtedy się wkurzałaś na babcię, że mówi takie rzeczy o śmierci, a teraz już jej nie było. Myślałaś o niej cały czas aż zasnęłaś w ramionach chłopaka. Obudziłaś się w środku nocy odganiając koszmar. Znowu zaczęłaś płakać. Choć była druga nad ranem zadzwoniłaś do mamy. 'Kiedy pogrzeb?'. 'Po jutrze to znaczy jutro. Przyleć skarbie.' Rozłączyłaś się. Za tobą pojawił się Niall, miał zapuchnięte oczy jakby sam płakał. Łzy znowu ci poleciały. Przytulił cię. 'Polecisz ze mną?' zapytałaś przez łzy. 'Polecisz ze mną do Polski?' Skinął głową i zaczął płakać razem z tobą. Usiedliście na kanapie. Niall cały czas dbał o to żebyś miała jego wsparcie. Płakałaś wspominając wszystkie rzeczy, które opowiedziała ci babcia. Przez łzy uśmiechnęłaś się kiedy usłyszałaś jej słowa jakby w uchu: 'Jeżeli spotkasz wyjątkowego chłopaka to masz mi go przedstawić skarbie.' Uśmiech zgasł. Nie zdążyłaś. Przytuliłaś się do twojego niesamowitego chłopaka. O siódmej nie miałaś już sił ronić łez. Spakowałaś się i tego samego dnia wylecieliście z Niallem z Londynu. Następnego dnia był pogrzeb. Idąc z procesją Niall musiał cie podtrzymywać, bo byłaś taka słaba. Ciągle płakałaś. Babcię pochowali na najbliższym cmentarzu. Kiedy wszyscy się rozeszli i zostałaś już tylko ty i Niall twój chłopak odezwał się: ' Musimy już iść'. Zaprotestowałaś. 'Jeszcze tylko jedno.' Podeszłaś bliżej do grobu i uklękłaś na trawie. ' Niall podejdź tu.' Spełnił twoje polecenie i ukląkł obok ciebie. 'Babciu, poznaj Nialla to mój chłopak. Jest najkochańszy na świecie. Nie zdążyłam ci go przedstawić za życia, ale obiecałaś że będziesz przy mnie więc mówię ci to, bo on jest miłością mojego życia. Babciu... Kocham cię' Zemdlałaś.
Niall zaniósł cię do domu na rękach obudziłaś się w swoim pokoju. On siedział obok ciebie. nic nie powiedział tylko cię pocałował. Podał ci bez słowa kopertę. Otworzyłaś i przeczytałaś list od babci:
" [T.i.] Kocham cię. Wiem, że czytasz ten list i jest Ci smutno, ale opanuj się i przeczytaj te słowa. Nigdy Cię nie opuszczę i zawsze będę przy Tobie. Może nie ma mnie już na tym świecie, ale zawsze będę w twoim sercu. Nigdy nie przestanę cię kochać wnusiu. I wiedz, że choćby nie wiem co zawsze możesz liczyć na moja pomoc z góry. Tęsknię za Tobą bardzo, ale jestem przy Tobie. Kocham cię. Twoja babcia.
Ps. W środku są obrączki moja i dziadka, dla ciebie i twojego przyszłego męża. Zrób to dla mnie."
Otworzyłaś szerzej kopertę i wyciągnęłaś dwie obrączki. NA oby dwóch było napisane 'Dopóki śmierć nas nie rozłączy".
2 lata później wzięłaś z Niallem ślub i macie córkę, która nosi imię twojej babci.



_________________
Pisać mi tu jak się podobało? To dla mnie ważne. Mam sentyment do tego imagina... Był moim pierwszym ;)

niedziela, 26 sierpnia 2012

Harry

 Imagin o Liamie mam nie przepisany więc dodaję z Hazzą.



 Piosenka. KLIKNIJ

Harry Styles. Twój mąż. Nie było wam łatwo być razem. Fanki Harry'ego atakowały cię na twitterze, a nawet na ulicy potrafiły cię zaczepić i mówić jaka jesteś głupia i gruba. Kiedy za niego wyszłaś na tt nie miałaś życia, ale Harry też. Wpisy typu "ona cię zniszczy" pojawiały się codziennie. Wszystko zmieniło się kiedy zaszłaś w ciążę. Fanki z całego świata organizowały pocieszające akcje na tt takie jak #LittleHazza #DarcyStyles #HappyStylesFamily. Pocieszały cie tymi twitami. Szczególnie, że twoja ciąża była zagrożona. Fanki Hazzy przestały cie besztać, a zaczęły wspierać. Całe 1D starało się zachować spokój i zachowywać normalnie, ale wiedzieli, że z każdym dniem słabniesz i możesz umrzeć. Lekarze mówili, że lepiej usunąć ciąże, bo po porodzie jest niska szansa na przeżycie. Twoje dziecko które nosiłaś pod sercem zabijało cię. Nie miałaś odwagi go usunąć, bo kochałaś je z całego serca. Aż nadszedł ten dzień. Dzień porodu. Całe 1D pojechało z tobą do szpitala. Byłaś słaba, ale postanowiłaś urodzić naturalnym sposobem. Harry cały czas był przy tobie, dodawał ci otuchy i wspierał cię. Z każdą minutą byłaś coraz słabsza. Aż w końcu urodziłaś.
-Dziewczynka!- krzyknęła pielęgniarka. Uśmiechnęłaś się najszczerzej jak mogłaś. Była to najszczęśliwsza chwila w twoim życiu. Przez łzy widziałaś niewyraźnie, ale dziewczynka odziedziczyła kolor oczu po tacie, a włosy po mamie.
-Darcy.- szepnęłaś. Zakręciło ci się w głowie. Zobaczyłaś mroczki przed oczami, ale ostatnimi siłami wróciłaś na salę szpitalną.- Dajcie mi ją.- powiedziałaś cicho zachrypniętym głosem. Mała Darcy popatrzyła na ciebie identycznymi oczami jakie miał Harry. Utuliłaś wątłe ciałko. Popatrzyłaś Harry'emu w załzawione oczy.
-Kocham cię. Opowiesz Darcy o mnie?-zapytałaś chrypiąc. Nie usłyszałaś odpowiedzi. Zapadłaś w ciemność.
Lekarze nie uratowali cię. Umarłaś w ramionach Harry'ego, trzymając swoją córkę w objęciach.
Harry jak i 1D nie mogli się pozbierać po twojej śmierci. Fragment pustki jaką zostawiłaś uzupełniła Darcy. Córeczka z wyglądu była identyczna jak ty. Tylko oczy miała po Harrym. Wszystko obserwowałaś z góry. Byłaś dumna z Darcy i z twojego męża. Każdego dnia opowiadał Darcy jaką byłaś wspaniałą osobą. Pierwszym słowem twojej córki było "mama".
Harry już nigdy w nikim się nie zakochał. Zawsze byłaś tylko ty. I zawsze będziesz tylko ty...

piątek, 24 sierpnia 2012

Zayn



Mieszkasz w Londynie odkąd skończyłaś 4 lata. Z Liamem znasz się od podstawówki. Jest twoim najlepszym przyjacielem, wie o tobie wszystko. Wspierałaś go w X factor i wtedy poznałaś One Direction. Jesteś jedną z pierwszych fanek ich zespołu. Kochałaś ich wszystkich. Byli dla ciebie jak starsi bracia. Uwielbiałaś jeść płatki z mlekiem widelcem razem z Liamem, Wygłupiać się z Lou i Niallem, Harry'ego uwielbiałaś za jego miłość do kotów i loki z których powstawały różne fryzury, a Zayna... Zayna za wszystko. Przyjaźniliście się wszyscy, ale w Zaynie się zakochałaś. Próbowałaś to ukrywać, zapomnieć, zachowywać się jak zawsze, ale widywałaś go codziennie. nie dało się zapomnieć. Pewnego dnia pojawił się David. Miły, uroczy, przystojny, słodki. Byłaś z nim żeby zapomnieć o tym co czujesz do Zayna. O tym, że on ma coraz to nowe dziewczyny, a ty umierasz z miłości do niego. No właśnie, byłaś. Dziś z tobą zerwał. Nie zabolałoby cię to tak bardzo, ale jego słowa cięły jak noże przez całe twoje ciało i duszę. Nie kochałaś go, ale traktowałaś jak przyjaciela, a to co do ciebie powiedział zraniło cię bardziej niż się spodziewałaś.
-[T.i.] myślisz że nie widzę co się dzieję, jak się zachowujesz? Wiem dlaczego ze mną jesteś, bo na pewno nie z miłości. Kochasz Zayna. A ja miałem być tylko twoją zabawką, tak ? Nic nie mów... Jesteś tylko tandetną dziwką nie zasługującą na miłość. Żegnaj..- jego słowa tak bardzo cię zabolały. Płakałaś. Nie widziałaś gdzie idziesz. Zmierzałaś do domu chłopaków. Nie musiałaś widzieć drogi, znałaś ją na pamięć. Stanęłaś przed drzwiami i usłyszałaś śmiechy, krzyki i głos Rihanny wydobywający się z telewizora. Ding-dong. Zadzwoniłaś do drzwi, a po sekundzie pojawił się w nich Niall.
-Jezu, [T.i.] co się stało?- zapytał widząc cię całą roztrzęsiona i zapłakaną.
-Jest Zayn?
-Nooo...-Niall się zmieszał.- Wejdź.
Wpuścił cię do środka. Salon wyglądał jak po przejściu solidnego tornado. Wszędzie były porozrzucane poduszki, chipsy, puszki po pepsi, a w powietrzu latały pióra. Na podłodze siedział Louis trzymając w ręku narzędzie "zbrodni", a w tym czasie Harry wytrzepywał sobie z włosów biały puszek. Liam od razu zauważył, że coś jest nie tak. Podszedł do ciebie i cię przytulił. To w nim kochałaś. Nigdy nie pytał co się stało tylko czekał aż sama się wyżalę.
-[T.i.] pomóż! Louis mnie bije!- wykrzyknął Hazza w twoją stronę.
-Zamknijcie się idioci!- uciszył Larry'ego Liam za co byłaś mu wdzięczna.
-Co jest?- zapytał Louis porzucając swoją poduszkę. Liam zaproponował ci żebyś z nimi usiadła na kanapie. Całe One direction cię obsiadło. No może prawie całe. Zayna nadal nie było.
-David.- stwierdził Niall. Na potwierdzenie jego słów pokiwałaś głową. Popatrzyłaś po pokoju. Zdecydowałaś co teraz zrobisz.
-Gdzie jest Zayn?- zapytałaś Louisa, a cała czwórka popatrzyła po sobie. Tylko Liam wiedział co czujesz do Zayna, ale reszta też się pewnie domyślała. 
-Jest u siebie.- odezwał się twój przyjaciel z podstawówki. Z szybkością światła znalazłaś się przed drzwiami pokoju twojej miłości.- ale...- chciał coś jeszcze dodać Liam lecz było za późno. Szarpnęłaś klamkę, która otworzyła na oścież drzwi do pokoju Zayna. To co ujrzałaś wmurowało cię w podłogę. Zayn bez koszulki siedział na łóżku, a na jego kolanach była jakaś blondynka w samym staniku. Zayn popatrzył na ciebie rozszerzonymi źrenicami, które zakryły jego czekoladowe tęczówki. Zdążył tylko wydukać twoje imię, bo ty już biegłaś przez cały dom. już byłaś przy drzwiach. Usłyszałaś swoje imię za sobą i krzyk Liama: "ZAYN TY IDIOTO!" Biegłaś cała drogę do twojego domu. Wpadłaś do swojego pokoju i rzuciłaś się na łóżko. Od razu twój telefon zaczął dzwonić. Po kolei na wyświetlaczu pojawiało się: Zayn, Liam, Zayn, Niall, Zayn, Lou, Zayn , Harry, Zayn. Wszystko odrzuciłaś. Wzięłaś leki nasenne i po kilku minutach płaczu w głuchej ciszy zasnęłaś.

*2 dni później*
Nie wychodziłaś z łóżka, nic nie jadłaś, piłaś tylko hektolitry Coca Coli schowanej na czarna godzinę. One Direction nie tylko dobijało się do ciebie telefonami. 5 razy był Zayn z czego 2 razy próbował wyważyć drzwi. A Louis raz próbował wejść przez okno. Stali przed twoim domem na zmianę. Kiedy była kolej Nialla otworzyłaś na chwile okno i rzuciłaś mu puszkę coli. Uśmiechnął się i wesoło Ci pomachał. Osunęłaś się na kolana i znowu zaczęłaś płakać. Dziś też mieli zmiany. Zayn "pilnował" Cię od 8. Kiedy nadeszła kolej Liama zaprosiłaś go do domu.
-[T.i] wiem, że to boli, ale Zayn...
-Ani słowa o tym dupku!-przerwałaś mu.- Chce się tylko wypłakać, tak jak to robiłam kiedyś...
-Dobrze.-odparł. Oparłaś głowę o jego ramię, a on objął Cię. Cierpliwie czekał aż sama zaczniesz mówić. nigdy nie naciskał.
-Ja Davida kochałam...-zaczęłaś.- ale tylko tak jak Ciebie, Louisa czy Nialla. Zabolało jak ze mną zerwał, ale nie tak bardzo jak jego słowa. Stałam się dziwką. Cieszyłam się też, że w końcu powiem Zaynowi co do niego czuję. Byłam gotowa postawić wszystko na jedna kartę. Bo ja go kocham, Liam. Rozumiesz ? Bardzo go kocham!- ostatnie słowa wykrzyczałaś.
-Ja Ciebie tez kocham.-usłyszałaś szept, który przyprawił Cię o dreszcze.
-Wiem Zayn.-powiedziałaś nadzwyczaj spokojnie.- Jestem jak twoja kolejna siostra.
Zayn podszedł do Ciebie i chwycił Cię za łokcie.
-Kocham Cię bardziej niż słońce, niż śpiew. Ty sprawiasz, że uśmiecham się cały czas. Nie chciałem zniszczyć naszej przyjaźni, szczególnie, że byłaś z Davidem, a krew mnie zalewała kiedy pomyślałem co wy.. robicie. Kocham Cię. Wcale nie jak siostrę.Jego tęczówki świdrowały cie na wylot.
-I co? Będziesz tak stał?- zapytałaś.
-Nie mam zamiaru-odparł i pocałował cie namiętnie.

*3 lata później*
-Tak.-właśnie odpowiedziałaś na pytanie Zayna skierowane wprost do Ciebie: "Marry me?". Jesteś szczęśliwa z Zaynem i One Direction, a za 4 miesiące planujecie ślub.


______________________________________________________________
Słowo do Was.
Dostałam pytanie czy pisze imaginy na zamówienie. Nigdy tego nie robiłam i na razie nie będę robić, bo mam napisanych jeszcze kilka imaginów, ale kiedy skończę je publikować byc może zacznę pisać na zamówienie.
Podobał się imagin? Z kim chciałybyście następny ? ;)









Niall


Lecisz do Anglii, do Londynu z wymiany uczniowskiej z twojej szkoły. Masz już prawie 18 lat. Rodzice oczywiście byli wniebowzięci, bo wyjazdy kształtują języki. Nie jesteś jednak szczęśliwa. Niedawno zerwał z tobą chłopak dla twojej najlepszej przyjaciółki. Byłaś z nim ponad pół roku, kochałaś go nad życie. W uszach brzmiała piosenka "Moments". Nie wiedziałaś nawet kto ją śpiewa. Koleżanka ci ją pokazała i bardzo ci się spodobała. Łza popłynęła ci po policzku przy słowach 'Close the door Throw the key Don't wanna be reminded Don't wanna be seen Don't wanna be without you.' Kiedy przyleciałaś poznałaś swoja przyszywaną rodzinę i Marie, 16-letnia dziewczynę która przyleci do ciebie za parę miesięcy. Okazała się bardzo miłą i sympatyczną dziewczyną. Polubiłaś ją, ale rozmowa często schodziła na tory chłopaków. Postanowiłaś wyjść. Sama. Umyłaś się ubrałaś szorty i bluzkę na ramiączkach. Wyszłaś na miasto. Chodziłaś samotnie po Londynie, ale wcale nie byłaś zagubiona, jak mogłoby się wydawać.Czułaś się dobrze. Nagle wpadłaś na jakiegoś chłopaka, który wylał kawę na twoją biała bluzkę.
-Jak łazisz?- krzyknęłaś. Blondyn popatrzył to na twoja bluzkę to na jego t-shirt także pobrudzony kawą.
-Emm.. to ty na mnie wpadłaś. Zamyślona czy zakochana?- zapytał z błyskiem w oku.
-Zakochana na pewno nie.- odpowiedziałaś gwałtownie. Popatrzył zdziwiony.
-Wiesz, wylałaś moją cała kawę. Może pójdziesz ze mną w zamian do jakiejś kawiarni i razem wypijemy w spokoju kawę?- uśmiechnął się słodko.
-Właściwie to czemu nie? Tylko ja nie pójdę nigdzie tak ubrudzona.- zapowiedziałaś od razu.
-Ok. To kierunek centrum handlowe.- powiedział i poszliście. Ty wybrałaś mu koszulkę z napisem ' Let's go to cafe!', a on tobie " I love irish boy's". Przebraliście się. I poszliście do kawiarni. Okazało się że Niall (bo tak miał na imię) jest Irlandczykiem. Dobrze się dogadywaliście. Wszystko mu opowiadałaś, a on tobie. Powiedział że ma czwórkę wspaniałych i przystojnych przyjaciół. Nie wiedziałaś dlaczego, ale odpowiedziałaś szczerze na pytanie Nialla:
-Dlaczego tak ostro zareagowałaś jak zapytałem czy jesteś zakochana?
-Wiesz, nikomu jeszcze tego nie mówiłam. Dwa tygodnie przed wyjazdem mój chłopak zdradził mnie z moja najlepsza przyjaciółką. Tylko dlatego zdecydowałam się na wyjazd do Londynu.
-Jak można zdradzić tak wspaniałą, inteligentną, miłą i piękna dziewczynę?!- oburzył się, a ty się zarumieniłaś. Nie wiedziałaś dlaczego tak dobrze dogadywałaś się z Niallem. Z nikim tak jeszcze nie rozmawiałaś. Poszliście nad Tamizę i siedzieliście do wieczora rozmawiając. Niall zauważył, że ci zimno i dał ci swoją bluzę. Jego zapach wchłonęła bluza. Wtuliłaś się w nią. Niall odprowadził cie pod same drzwi.
-Spotkamy się kiedyś jeszcze?- zapytał z nadzieja w głosie, a zanim zdążyłaś odpowiedzieć dodał.- Jeszcze z nikim tak nie rozmawiałem jak z tobą.
-Ja tez z nikim nie rozmawiałam tak jak z tobą.- odparłaś. Podał ci karteczkę z numerem telefonu.
-Zadzwoń proszę.- powiedział.
-Zadzwonię.- odparłaś. Staliście w ciszy. Ty wpatrywałaś się w cyfry, a Niall w ciebie. Spojrzałaś w jego zabójcze oczy. Utonęłaś. Przytuliłaś go i szepnęłaś.
-Najlepszy początek w Londynie.- uśmiechnęłaś się wesoło. Niall pochylił się w twoją stronę, czekał na twoją decyzję. Jedną ręka dotknęłaś jego policzka, a druga chwyciłaś jego rękę. Wasze usta spotkały się delikatnie. Odsunęłaś się i podeszłaś do drzwi. Pomachałaś do zarumienionego Nialla. Oparłaś się o drzwi. Był taki cudowny. Musiałaś komuś to opowiedzieć. Pobiegłaś do pokoju Marie. Przeprosiłaś ją bardzo, że tak wyparowałaś z domu. Poszłyście sobie zrobić coś do jedzenia i Marie zaprosiła cię do swojego pokoju i już miałaś zacząć opowieść, ale twój wzrok przyciągały plakaty rozwieszone na ścianach. Było pięć osób ale patrzyłaś tylko na jedną twarz. Blondyn z pięknymi oczami. Niall.
-To Niall Horan. Wiem jest przystojny. Ile ja bym dała żeby go poznać.- powiedziała Marie. Ledwo kontaktowałaś. Popatrzyłaś na karteczkę, którą teraz ścisnęłaś mocniej. Wyciągnęłaś telefon i wybrałaś numer.
-Halo?
-Niall, musimy pogadać.
-Już się stęskniłaś? Ja też.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jesteś członkiem zespołu..-spojrzałaś na ścianę.- One direction?
-Wyjdź przed dom.- powiedział i rozłączył się. Zła zeszłaś po schodach i wyszłaś przed dom jak kazał. Ujrzałaś go stojącego pośrodku serca ułożonego z płatków róż i trzymającego w ręku bukiet.  naprzeciw okna stał bilbord ze zdjęciem One Direction i napisane markerem: "[T.I] nie mogłem powiedzieć ci tego na początku, ale jestem w zespole. Zakochałem się w tobie. Teraz już wiesz o mnie wszystko. Znam cię parę godzin, a wiem że jesteśmy dla siebie stworzeni. Twój Niall x".
-Nie mogłem ci tego powiedzieć , bo bałem się że polecisz na moją sławę, a nie na to jakim jestem człowiekiem. Wiem, że nie zwracasz uwagi na to czy śpiewam czy nie i...- nie pozwoliłaś mu dokończyć. Zamknęłaś mu usta pocałunkiem.
-Kocham cię za to że tu jesteś.- szepnęłaś.
-"Cause I can love you more than this."- zaśpiewał. Przytuliłaś go i przedstawiłaś Marie. Niall jest najkochańszym chłopakiem pod słońcem. Teraz w szóstkę jesteście zgraną paczką. Ty i One Direction.




środa, 22 sierpnia 2012

Smutny z Louisem

 Włączcie muzykę: KLIKNIJ




Umówiłaś się z przyjaciółką której nie widziałaś już dobrych parę miesięcy, ponieważ mieszkasz z Louisem, swoim chłopakiem w Londynie. Przywitałyście się jakby nic się nie zmieniło. Poszłyście na kawę. Okazało się że [I.P.] jest w ciąży i za niedługo urodzi ślicznego dzidziusia. Jeszcze w szkole przyrzekałyście sobie, że kiedy będziecie miały swoje dzieci to będziecie chrzestnymi. Ty miałaś zostać chrzestną małej Kasi. Ucieszyłaś się bardzo. Twoja przyjaciółka miała już dość duży brzuch i nie mogła chodzić. Przechodząc przez pasy potknęła się. I w tym momencie wjechał w was rozpędzonym samochód. Nic już nie pamiętałaś.
Obudziłaś się po tygodniu w szpitalu. Przy twoim łóżku spał Louis i cały czas trzymał cię za rękę. 'Lou...' Powiedziałaś cicho, ale to wystarczyło żeby twój chłopak zareagował. 'Obudziłaś się skarbie w końcu. Umierałem tutaj z rozpaczy.' Pocałował cię delikatnie w policzek. Poczułaś ból w lewej ręce i popatrzyłaś na swoją kończynę w gipsie. 'Tylko złamałaś rękę, dzięki Bogu. Dobrze że miałaś takie szczęście. Samochód uderzył cię bokiem.' Wtedy przypomniałaś sobie o tym co się wydarzyło. 'Gdzie jest [I.P.]?! Co z nią?! Chce ją zobaczyć!'. Wstałaś z łóżka i ledwo ustałaś. Poszłaś korytarzem razem z Louisem, który prowadził cie do twojej przyjaciółki. Zobaczyłaś ją na łóżku. Nieprzytomną, bez brzucha. Zapytałaś lekarza co jej jest. Odpowiedział, że musieli szybko robić cesarskie cięcie, żeby uratować jej córkę, a ona zapadła teraz w śpiączkę i jest w ciężkim stanie. Podeszłaś do jej łóżka razem z Louisem. Pik, pik, pik. Oznaka, że żyje. Zaczęłaś do niej mówić głupoty o tym co robiłyście w młodości. Wspominałaś wszystko. Nagle otworzyła oczy. Łza spłynęła po jej policzku. 'Powiedz Maćkowi... i Kasi, że ich kocham... I ciebie też kocham... Żegnaj...' powiedziała słabym głosem. Respirator wydał przeraźliwy dźwięk. Dźwięk odbieranego życia. Lekarze szybko kazali ci wyjąć. Po nieudanej reanimacji nakryli ciało twojej przyjaciółki białym prześcieradłem. Nie płakałaś. Nie uroniłaś ani jednej łzy. Osunęłaś się na podłogę i położyłaś się nucąc jakąś piosenkę. Louis próbował cię podnieść, ale nie kontaktowałaś. Zaniósł cię do twojego szpitalnego łóżka. Po godzinie odzyskałaś świadomość i zaczęłaś płakać. Lou cię pocieszał, aż zasnęłaś. W nocy nie mogłaś spać. Sama błądząc po korytarzach dotarłaś do kostnicy. Uklękłaś przy jej lodowatym ciele i powiedziałaś w przeraźliwą pustkę: 'Nigdy o tobie nie zapomnę. Byłaś moją siostrą choć nie byłyśmy spokrewnione. Kocham cię.' Wstałaś i powlekłaś się do sali z noworodkami przez szybę zobaczyłaś małą dziecinkę. Kasię. Od razu ją poznałaś. 'Byłabyś dumna ze swojej mamy, zawsze była wspaniała kobietą. I kocha cię Kasiu.' szepnęłaś w stronę malizny. Wyszłaś ze szpitala w dniu pogrzebu twojej przyjaciółki. Byłaś na nim razem z Lou, który pomagał ci wytrzymać na tej uroczystości.
Miesiąc później zostałaś chrzestną Kasi, córki twojej najlepszej przyjaciółki, która czuwa nad tobą do dziś.

Harry

Jesteś w Londynie już miesiąc. Przekonałaś się jakie deszczowe jest to miasto. Dziś jednak zaświeciło słoneczko, więc wrzuciłaś na siebie szorty i zwiewną bluzeczkę. Trampki torba, wyprostowane włosy i byłaś gotowa do wyjścia. Wyszłaś na miasto. Postanowiłaś iść do Starbucka po kawę. Pech. Przed tobą stało pięciu gamoni, jak to zawsze musiałaś na takich przemądrzałych trafić. Jeden z nich jadł duuuuuużą porcję lodów.
-Zayn, jaka chcesz kawę?!-wydarł się na całą kafejkę chłopak w koszulce w paski.
-Zamknij się Lou!- powiedział blondyn jedzący lody. O Boże, ale żenada.
- Nie chcemy żeby zleciały się F A N K I.- powiedział cicho ale wymownie ten cały Lou, przedłużając wyraz "fanki". Zaczęłaś się niepohamowanie śmiać. Cała piątka odwróciła się jak na znak, a ty oczywiście już płakałaś ze śmiechu.
-Emm.. Z czego się śmiejesz?- zapytał Lou. Nie mogłaś wykrztusić słowa.
-Hmm.. Pomyślmy.- powiedziałaś chichocząc.- Macie tyle fanek że nie można się ruszyć o krok. Wszystkie was otoczyły.- powiedziałaś dosyć głośno i znowu zaczęłaś się śmiać. Wszyscy popatrzyli po sobie spanikowani. Właśnie dostali kawę.
-Miło było Cię poznać, ale...- zaczął ten w lokach lecz nie dane było mu skończyć. Usłyszeliście bardzo głośny pisk dziewczyn. Chłopcy pochwycili swoje kawy i szybko udali się w stronę wyjścia. Ten w lokach cię potracił i oczywiście oblał cię kawą.
-Loczek! Nie ujdzie Ci to na sucho!- krzyknęłaś w stronę twórcy plamy na twojej bluzce.
-Jestem Harry.- zdążył odkrzyknąć, bo ta cała piątka uciekła przed zgrają rozwrzeszczanych fanek. kupiłaś kawę i zmierzałaś w stronę parku do twojego ulubionego miejsca. Usiadłaś na ławce i zasłuchałaś się w swoich ulubionych piosenkach cichutko nucąc. Po jakiejś godzinie poczułaś, że ktoś się do ciebie dosiadł. Otworzyłaś oczy.
-Cześć- usłyszałaś od Loczka.
-Ooo... Cześć Harry.- odparłaś.- Uciekliście od fanek?
-Jasne. Czemu mielibyśmy nie uciec?- zapytał.
-No nie wiem. Często zdarza wam się takie uciekanie?
-Ciekawska jesteś.- uśmiechnął się. Nie. On wyszczerzył zęby. Miał taki cuddowny uśmiech.
-Dobra jestem ciekawska. Dlaczego goniło was stado rozwrzeszczanych idiotek?
-Ej! Nie obrażaj naszych fanek! One są najwspanialsze na świecie.- Strzelił udawanego focha.
-Ok, ok.- już miałaś włożyć słuchawki do uszu, kiedy Harry wyrwał ci je z rąk.
-Ja masz na imię, bo tak gadamy a nie wiem nawet jak sie nazywasz.
-Ciekawski jesteś.- puściłaś mu oczko.- I zostaw moje słuchawki w spokoju.
-Ok. Jestem ciekawy.- jego zielone oczy świdrowały cię.
-Jestem [T.I.]- od tej pory zaczęliście gadać jak cywilizowani ludzie. Siedzieliście na tej ławeczce i opowiadaliście sobie historie swojego życia. Harry wytłumaczył ci wszystko z One direction, a ty opowiedziałaś mu o swoim dziwnym życiu. Zaczynało się robić zimno. Słońce zakryły ciemne chmury. Hazza dał ci swoją bluzę. Pogoda nie pozwoliła wam jeszcze trochę posiedzieć bo z nieba zaczął padac gęsty deszcz
-Mówiłam, że nie ujdzie Ci to na sucho.- zaśmiałaś się.
-Ciii.. Biegniemy.-chwycił cię za rękę i pognaliście w stronę jakiegoś schronienia. Przy pewnym domu było zadaszenie. Mały ganek pod którym ukryliście się cali mokrzy chronił was przed kolejnymi kroplami. Harry wyglądał jak dziecko Tarzana, a ty wcale nie lepiej. Twoje włosy pokręciły się okropnie.
-Ślicznie wyglądasz.- powiedział Hazza.
-Ty tez Tarzanku.- uśmiechnęłaś się. Nie wiesz w której chwili i jakim cudem, ale znalazłaś się w ramionach Harry'ego. Patrzyłaś na jego jadowicie zielone oczy. Jego usta w jednej sekundzie pojawiły się na twoich, a w drugiej Harry wpijał się w twoje wargi.
-Zostaniesz dziewczyną Tarzana?- zapytał odrywając się od ciebie na chwilę, a ty pokiwałas głowa i Hazza znowu cię pocałował.




wtorek, 21 sierpnia 2012

Niall - smutny


Puśćcie muzykę: klik



 Ubrana w czarną sukienkę Trzymając w ręku bukiet białych róż zmierzałaś w stronę cmentarza. Wiało strasznie, a że była jesień liście leciały z drzew robiąc ponury nastrój, odzwierciedlając twój wewnętrzny smutek. Poczułaś pierwszą kroplę deszczu na policzku. Nie przejęłaś się tym czy zmokniesz czy nie tylko szłaś dalej. Patrzyłaś przed siebie nie myśląc o żadnych przyziemnych sprawach. Ludzie mijający cię na ulicy uważali cię za dziwaka, bo codziennie chodziłaś na cmentarz. Znałaś drogę na pamięć. Przechodząc miedzy nagrobkami jak zawsze spojrzałaś w stronę twojego celu wędrówki. Ani trochę nie zdziwiło cię, że wokół grobu do którego zmierzasz stoją cztery postacie. Kąciki ust ci drgnęły jakbyś chciała się uśmiechnąć. Powinnaś widzieć pięć pięknych, roześmianych twarzy w kawiarni, a nie cztery smutne na ponurym cmentarzu. Kiedy zbliżyłaś się usłyszeli cię. Odwrócili swoje twarze w twoja stronę. Lou uśmiechnął się lekko na powitanie i przytulił cię bardzo mocno. Łzy zaczęły płynąć z twoich oczy, choć tyle razy przyrzekałaś sobie, że będziesz twarda. Przytuliłaś pozostałą trojkę, która miała zapuchnięte oczy. Dałaś się ponieść emocjom, które rozrywały cię od środka. Łzy wydobywały się z twoich oczu w zaskakującym tempie. Harry i Zayn też płakali, tylko Louis zachowywał się spokojnie, z chłodną głową, ale widać było jego zaszklone oczy. Uklękłaś przy grobie na mokrej trawie. Spojrzałaś na napis na nagrobku i na zdjęcie.  Na twarz twojego ukochanego i zawsze uśmiechniętego chłopaka. Bardzo brakowało ci jego oczu, jego uśmiechu, jego dotyku, bliskości, śmiechu. Zwykłego zdania 'Jest coś do jedzenia?', które potrafił powtarzać kilka razy dziennie. Byliście ze sobą ponad rok, a później zdarzył się wypadek. Jakiś pijany kierowca zniszczył twój skarb, twoje szczęście, twoją miłość, twoje życie!
Nigdy się z tym nie pogodziłaś. Jeszcze raz spojrzałaś na nazwisko wyryte na nagrobku, jakbyś nadal w to nie wierzyła, że odszedł.
'Niall Horan. 13.09.1993r. - 11.10.2011r.'
Rozpłakałaś się, a łzy mieszały się z deszczem, który właśnie zaczął padać. Niall miałby dzisiaj 19 lat, ale samochód zabił twojego księcia z bajki, kiedy on przechodził spokojnie na pasach w swoim rodzinnym miasteczku w Irlandii. Teraz ty tu mieszkasz, bo marzeniem Nialla było zamieszkać z jego żona w Mullingar. Liam przytulił cię, bo zaczęłaś drżeć z zimna i rozpaczy. Louis i Zayn rozłożyli parasole. A ty płakałaś jak codziennie. Popatrzyłaś na swoją rękę, na której był pierścionek zaręczynowy. Codziennie wspominałaś najpiękniejsza chwile z Niallem. Dzień przed wypadkiem oświadczył ci się. Klęczał z bukietem czerwonych róż i pierścionkiem w ręku, a wokół były zapalone świece. Byliście wtedy w Irlandii, bardzo ważnym dla niego miejscu. On miał ubraną koszulę, marynarkę i dopasowane spodnie.  Jego niebieskie oczy sprawiały, że tonęłaś. "[T.i.] czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie ? Będziesz moja panią Horan?" Kiedy powiedziałaś 'tak' jego oczy rozbłysły jak nigdy. Chwycił cię w swoje ramiona i pocałował. Ubrał ci pierścionek na palec i tak zostało.
Ostatni raz widziałaś go przed wyjściem do studia. Powiedział: "Kochanie wracam za dwie godzinki, już tęsknię." Pocałował cię na pożegnanie i ... nie wrócił.
Nigdy nie było waszego ślubu i nigdy nie będzie, ale ty od tamtej chwili podpisujesz się nazwiskiem Horan.


Początek.

Cześć. Mam na imię Basia. Słucham i lubię One Direction. Wymyślam o nich imaginy: długie i krótkie.
Szczerze powiem, że wolę pisać te dłuższe imaginy, ale muszę mieć natchnienie ;)
Dzisiaj dodam jeden z nich :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)